XIV Zjazd 13-17.09.2013r.
Wejherowo / Jastrzębia Góra

Jest piątek 13-ego września 2013 r. Do Jastrzębiej Góry, na rodzinny zjazd, zmierzają Trzebiatowscy z rodu Zmudów, Jutrzenków i Malotków. Wszyscy w znakomitych humorach meldują się w recepcji, odbierają znaczki oraz program zjazdu, uprzednio w szczegółach opracowany przez radę rodzin.

Parking ośrodka Relaks w Jastrzębiej Górze zapełnia się dziesiątkami samochodów. Wszyscy witają się serdecznie, zasiadając za suto zastawionymi stołami. Paweł Jutrzenka- Trzebiatowski wita wszystkich, przedstawiając program zjazdu. Gra muzyka, Trzebiatowscy tańczą, śmieją się i bawią, na to czekali cały długi rok.

Sobota. Ranek budzi wszystkich przebłyskami słońca. Kawalkada samochodów, przystrojonych w niebieskie i żółte flagi, wyrusza do Wejherowa, skutecznie blokując skrzyżowania. O godzinie 11:00 poczet sztandarowy rodzin Trzebiatowskich wkracza do kościoła pod wezwaniem św. Anny. Świątynia wypełnia się po brzegi. W pierwszych ławach zasiadają zaproszeni goście – wicemarszałek senatu, posłowie, przedstawiciele władz miasta, regionu oraz Stowarzyszenia Kaszubsko-Pomorskiego.. Następuje oficjalne otwarcie zjazdu, przy wspólnej modlitwie i uroczystej mszy świętej koncelebrowanej przez czterech kapłanów. Przy dźwięku fanfar, specjalnie skomponowanych na zamówienie Trzebiatowskich, obraz Najświętszej Marii Panny Wejherowskiej zostaje odsłonięty. Trzebiatowscy klęcząc oddają się w opiekę Panny Świętej. Padają słowa ślubowania wierności Bogu i Pani Wejherowskiej, w myśl hasła wypisanego na sztandarze rodzin „Zawsze wierni”.

Po uroczystej mszy świętej wicemarszałek senatu RP Jan Wyrowiński i posłanka do sejmu Ewa Zmuda – Trzebiatowska zostają odznaczeni medalem księcia Bogusława X, przyznanego przez kapitułę orderu. Uroczystości kościelne kończy hymn kaszubski.

Ponad dwustu przedstawicieli rodzin Trzebiatowskich udaje się do Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko – Pomorskiej, aby obejrzeć wystawę poświęconą historii rodu, zatytułowaną „Trzebiatowscy 1515-2015”. Część oficjalna kończy się wspólnym zdjęciem. Pokrzepieni wspaniałą grochówką, serwowaną w klasztorze, pielgrzymka udaje się na kalwarię wejherowską. Dzięki wstawiennictwu Najświętszej Marii Panny, po akcie zawierzenia, choć w Gdańsku pada, nad głowami rodzin świeci słońce.

Na wejherowskich ulicach znów powiewają niebieskie i żółte proporce. To Trzebiatowscy wracają do Jastrzębiej Góry na wspólną biesiadę. Humory dopisują. rozmowom nie ma końca. Zmudowie, Jutrzenki i Malotki ubrani w barwy rodzinne (kolor: żółty, niebieski i czarny) bawią się do białego rana.

W trakcie biesiady hojnie wspomagają budżet rodzin, biorąc udział w aukcji, gdzie domowej roboty: ogórki, drożdżówka, chleb i kiełbasa, licytowane są w dziesiątkach złotych. Bochenek chleba zostaje wylicytowany za 120 zł, a słoik ogórków za 170. Wszyscy zdają sobie sprawę, iż cała kwota zostanie zainwestowana w przygotowanie przyszłorocznego zjazdu, który odbędzie się w gnieździe Trzebiatowskich, w Łąkim koło Brzeźna Szlacheckiego. Stąd w roku 1683 przedstawiciele rodu wyruszyli pod Wiedeń bronić swej kultury chrześcijańskiej przed najazdem Turków.

Niedziela 15 września upływa na spacerach i pogawędkach. Trzebiatowscy odpoczywają przy pięknej pogodzie, dzieląc się wspomnieniami. Niektórzy, pakując się ze łzami w oczach, wracają do swych domów, gdzie czekać będą na następny spotkanie. Pozostali spędzają wieczór przy ognisku pełnym śpiewów i czarownego nastroju. Atmosfera sprzyja wspomnieniom i opowieściom.
Następnego dnia spływ kajakami rzeką Piaśnicą. Z pozoru leniwa rzeka kończy swój bieg w morzu, do którego z rozpędem wpadają wszystkie kajaki. Nie ma nikogo, kto by wyszedł z tej przygody suchą nogą. Ociekający wodą uczestnicy spływu burłaczą swoje zalane kajaki na spokojną wodę. Emocje, śmiechy i opowieści trwaja tak długo, aż opada poziom adrenaliny i po burzy wrażeń czas na refleksje. Klasztor Benedyktynek w Żarnowcu jest idealnym miejscem na zadumę i poznanie kawałka historii dzięki opowieściom siostry Weroniki.

Nadchodzi czas rozstania. Mury klasztorne, zaduma i żal, że to już koniec tegorocznego zjazdu powoduje, że nikt nie chce wracać do domu. Poczucie wspólnoty Trzebiatowskich rodzi nadzieję, że znów się spotkają na jeszcze wspanialszym zjeździe za rok. Do zobaczenia w Łąkim na przełomie czerwca i lipca roku pańskiego 2014.